środa, 13 czerwca 2012

Gastlosen

Zdjęcie z połowy kwietnia 2011, więc jeszcze mało zielono
Gastlosen to moja zaległość blogowa. Byliśmy tam już chyba pięć razy, ale jakoś nigdy nie udało mi się zabrać do napisania o tym. Właściwie był to nawet pierwszy szwajcarski rejon wspinaczkowy, w którym byłam razem z Bobem, więc tym bardziej szczególny :-)

Może po kolei. Jest to spory rejon wapienny położony w kantonie Fribourg w tak zwanym Przedalpiu (dziwne słowo po polsku). Drogi są obite, jedne gęściej, inne rzadziej (informacja o tym jak są obite, umieszczona jest w przewodniku, o którym niżej). Łącznie jest ich ponad 800.

Mogę polecić przewodnik "Gastlosen.ch" (autorzy: Luc-Henri Clement, Peter Gobet, Claude Philipona). Niestety wbrew swojej nazwie przewodnik nie jest dostępny w sieci, ale w formie papierowej, za którą trzeba zapłacić. Jest za to całkiem starannie przygotowany i właściwie jest jedynym kompleksowym zbiorem topo Gastlosen. Jego wadą jest natomiast fakt, że pochodzi z 2008, a w rejonie tym prowadzone są ciągle prace nad nowymi drogami. Także niestety w niektórych miejscach jest już mało aktualny, co potrafi wprowadzić w błąd.

Właściwie do czasu pisania tego posta byłam przekonana, że Gastlosen to przede wszystkim drogi wielowyciągowe. A to dlatego, że do tej pory wszystkie nasze wycieczki rozpoczynały się na jednym parkingu i obejmowały obszar temu jednemu najbliższy. I w tych sektorach faktycznie dróg jednowyciągowych nie ma aż tak wiele. Okazuje się jednak, zgodnie ze statystyką podaną w przewodniku, że większość dróg jest jednowyciągowa. To jednak nie powinno zmartwić specjalnie fanów wspinania wielowyciągowego. Dróg mających więcej niż 4 wyciągi w 2008 roku było 70. Niektóre z nich dochodzą do 400 metrów.

Natomiast jeśli chodzi o przedział trudności - od dwóch najłatwiejszych za 2a :-) po hardkorową 8c+. Chyba największy wybór mamy w przedziale 6a - 7b, ale znowu nie oznacza to, że poza tym przedziałem dróg jest mało. Nawięcej trudnych dróg znajduje się od północy. Tam jeszcze nie zawitaliśmy, ale mam nadzieję że trafimy tam w jakiś upalny weekend. Cały rejon położony jest powyżej 1500 m n.p.m. Otaczają go poważniejsze góry, więc północna strona powinna być akurat na wysokie temperatury. Z jednego ze zdjęć przewodnikowych wynika, że Gastlosen odwiedziła Josune Bereziartu (to tak w ramach reklamy :-)).


Generalnie Gastlosen to wspinanie w pięknych okolicznościach przyrody. Nie są to groźne niedostępne góry, ale turnie wyrastające z windowsowo zielonych pofałdowanych łąk. Podejścia mieszczą się w większości w godzinie. Można w ich trakcie pogwizdać z mało lękliwymi świstakami, pogłaskać krowy, kozy, podziwiać kozice w akcji albo zwyczajnie zostać okradzionym z ciastek przez kruki. To ostatnie to już raczej podczas wspinania, kiedy zostawimy na dole jedzenie w plecaku.  Należy plecak dokładnie zamknąć, ponieważ samo przykrycie go klapą nie odstrasza tutejszych ptaszydeł. Naprawdę - nasi znajomi pozbyli się w ten sposób całej nieotwartej jeszcze paczki ciastek!

Potrafi być tłoczno na ścianach najbliżej parkingu. Doświadczyliśmy tego ostatnio na Grand Orgue.
Ale wystarczy pójść ciut głębiej i tłumy się rozmywają.

Tutejszy wapień jest ostry, na pewno nie można zgonić niepowodzeń na złe tarcie. Na razie mogę pisać tylko o tej częsci, w której byliśmy. Jest sporo płyt i połogiego tarciowego wspinania. Często na tychże płytach są naturalnie wyrzeźbione rynny, które są świetnymi chwytami na ścisk. Ale są też drogi pionowe, a także przewieszone. Są też rysy. Po tym co widziałam na własne oczy i po tym, co widać na zdjeciach w przewodniku (a zdjęć jest tam naprawdę sporo), wspinanie w całym rejonie jest bardzo urozmaicone.

Warto wziąć ze sobą kask, bo mimo że drogi są raczej lite, nad nimi gdzieniegdzie może być krucho.

Jeśli chodzi o spanie - z tańszych niż pensjonaty opcji przewodnik wymienia kemping w Jaun, którego absolutnie nie polecam. Jest to po prostu kawałek łąki w nieładnym miejscu nazwany kempingiem. Można dogadać się z właścicielami ziemi już przy samych parkingach na górze i za ich pozwoleniem rozbić sobie tam namiot. Na pewno nie polecam robić tego bez ich pozwolenia, ponieważ potrafią być bardzo niemili nawet bez jasnej przyczyny.
Aha, jeśli jadąc na parking natkniemy się na zagrodzoną dwoma ruchomymi drutami drogę, to nie należy się wycofywać, ale delikatnie przez nie przejechać. Są to pastuchy dla krów.

Polecam!!





Potrafi być tłoczno...Grand Orgue


Widok na Gastlosen zimą