wtorek, 22 stycznia 2013

Niemiecki w internecie

Pomyślałam, że może ktoś tak jak ja uczy się/chciałby się pouczyć sam niemieckiego. I podobnie jak ja, chciałby to zrobić bardzo tanio albo lepiej za darmo. I dlatego postanowiłam polecić tu kilka stron (konkretnie trzy :-)) w internecie, które się do tego znakomicie według mnie nadają.

Na początek moim zdaniem hit: strona www.dw.de  (po jej otworzeniu, mnie wyświetla się ona w angielskim, ale można zmienić język w prawym górnym rogu na niemiecki). Jest świetna dla kogoś, kto trochę niemieckiego już zna albo, w przypadku początków, dla kogoś, kto zna w miarę angielski (początkowe lekcje są dwujęzyczne). Ja odkryłam stronę w momencie, kiedy znałam podstawy niemieckiego i jestem zachwycona.
Na stronie głównej są wiadomości. W części kursowej natomiast: http://www.dw.de/deutsch-lernen/s-2055 codziennie pojawia się porcja wiadomości czytanych w wersji wolnej bądź naturalnie szybkiej wraz z tekstem. Oprócz tego teksty tematyczne wraz z wideo bądź nagraniem głosowym na różnych poziomach.
Biorąc pod uwagę archiwum na pewno nie zabraknie materiałów do bardzo intensywnej nauki. Jest też serial, niekoniecznie ciekawy, ale jeszcze nie trafiłam na fajny serial do nauki :-) Jeśli jest się uczestnikiem fejsbuka, można tę stronę polubić również tam (występuje jako DW - learn German). Zaleta jest taka, że codziennie są tam wrzucane małe porcje gramatyki lub pojedyncze słówka, które warto znać.

Jeśli chodzi o początki niemieckiego, również takie bardziej zaawansowane, to fajna wydaje mi się strona http://duolingo.com. Jak sama nazwa wskazuje, strona jest dwujęzyczna, tzn. można uczyć się np. niemieckiego znając angielski, francuski bądź hiszpański. Idea całej nauki polega na powtarzaniu poznanych słówek na różne możliwe sposoby. Trzeba troszkę czytać na głos, zrozumieć to co jest czytane, itd. Naprawę fajne, chociaż dla cierpliwych - powtarza się naprawdę dużo, ale chyba też przez to naprawdę dobrze zapamiętuje.

Używam też strony z fiszkami: http://www.memrise.com. Chociaż tego typu stron jest pewnie więcej. Też fajne i też zmusza do dużej ilości powtórek.

Póki co tyle...



czwartek, 10 stycznia 2013

Lodowy wschód

Postanowiliśmy nie powtarzać błędów z zeszłego roku i nie jeździć z uporem maniaka do Kanderstegu, aby tam przekonywać się o kiepskich warunkach lodowych. Tym razem pojechaliśmy na wschód. Pierwszego dnia - do znanego z zeszłego roku Sertig. Miejsce jest o tyle pewne, że położone na 2100 m n.p.m. O tyle ryzykowne, że w przewodniku opisane jako bardzo popularne. Ale w zeszłym roku w lutym poza nami był tam tylko jeden zespół, teraz natomiast pojechaliśmy poza weekendem, więc też nie było źle. Natomiast stan wydeptania podejścia świadczył o całkiem niedawnej popularności. I o ile w zeszłym roku narty były istotnym przyspieszaczem, o tyle teraz szybciej podchodziło się na butach. 
Sertig opisany w przewodniku ''Hot ice'' to mała arenka z sześcioma lodami od najtrudniejszego 75m za WI 5- po łatwiejsze i dłuższe. Najdłuższe mają 125 metrów wspinania. Nam udało nam się podziabać w sumie jakieś 230 metrów.

Poniższe zdjęcia z Sertig pochodzą z zeszłego roku.

Sertig Arena 

Widok na wioskę spod lodów


Bobek!

Wieczorny rzut oka na Sertig, Hoch Ducan (to skaliste po prawej) i lody  (poniżej tego skalistego)



Do tego w głębi doliny jest jeszcze jeden fajny nietrudny lodospad opisany tutaj. Razem z podejściem na nartkach i późniejszym zjazdem jest to naprawdę fajna wycieczka. 
Generalnie Sertig wygląda na ciekawy skiturowo rejon. Podchodząc w zeszłym roku pod lodospad w głębi doliny widzieliśmy wręcz tłumy. Potem, rozpoczynając wspinanie, słyszeliśmy  z kolei okrzyki radości zjeżdżających :-)

wycieczka w głąb doliny
jeden z krzyczących :-)





widok na Raettikon

Następnego dnia postanowiliśmy odwiedzić Safiental. Jest tam również wysoko położona (2020) ściana z dwunastoma drogami. Część z nich jest mikstowa. Z bliska widzieliśmy jedną taką oznaczoną trupią czaszką i faktycznie wyglądała dosyć trupio. Do tego wiele mówiąca nazwa ''Das Sterben ist aesthetisch Bunt''... 
Mimo to lodospadów tam całkiem sporo. Wszystkie w trudnościach około WI 3+. Aktualnie nie wszystkie były dobrze wylane, ale udało się miło powspinać na 130 metrowym Gletscherfall, który dzięki podwójnie 70metrowemu prezentowi ślubnemu zrobiliśmy w dwóch wyciągach :-)  Potem zjazd w dobrym śniegu na nartach aż do samochodu i kolejny udany dzień skompletowany.

W ogóle Safiental jest magicznym i strasznie romantycznym miejscem. Jedzie się tam samochodem lub autobusem! przez 30 killomentrów serpentyn. Wydaje się, że jest to koniec świata i że za chwilę dotrzemy to jakiejś zimnej ponurej lodospadowej dziury. Po czym niespodziewanie dolina się rozszerza, jest przepięknie, a do tego okazuje się, że są tam regularne miejscowości ze szkołą. Naprawdę niesamowite wrażenie! Gorąco polecam jak nie na wspinanie, to na wycieczkę. Naprawdę pierwszy raz byłam tutaj w takim miejscu.
Gletscherfaelle 
Gletscherfall

na stanowisku, w dole widać wioskę



przed nami drugi wyciąg

pierwszy wyciąg, widok z góry :-)