środa, 14 marca 2012

Co zwiedzić

Oboje z Bobem nie jesteśmy specjalnymi fanami muzeów, więc uważnie wybieramy te, do których pójdziemy. I jak na razie tutejsze dwa, które odwiedziliśmy były strzałem w dziesiątkę. Celem tego wpisu miało być ich zarekomendowanie. Niestety, odwiedzając przed chwilą stronę internetową miejsca naszych ostatnich odwiedzin, dowiedziałam się, że Muzeum Zabawek w Davos 14tego kwietnia tego roku przestanie istnieć. Zrobiło mi się strasznie przykro, bo muzeum jest naprawdę cudowne. A i powód jest przykry - decyzja o zamknięciu związana jest z ciężką chorobą Angeli Prader, do której należą wszystkie wystawiane tam zabawki. 
Gdyby więc ktoś miał okazję być w tamtych okolicach do 13tego kwietnia, bardzo zachęcam do odwiedzin.
Nam udało się tam zajrzeć "dzięki" lekko uszkodzonemu w sobotę kolanu Boba. 

Zdjęcie pochodzi ze strony  http://www.spielzeugmuseum-davos.ch/00_frameset_de.html.    
Najstarsza z zabawek pochodzi jeszcze z 17tego wieku. Są  tam przepięknie wyrzeźbione z kości słoniowej miniaturkowe mebelki autorstwa więźniów wojennych z czasów Napoleona. Można obejrzeć moje marzenie dzieciństwa - miniaturkowe domki dla lalek, mini sklepy i apteki. Wśród nich jest też sanatorium z "Czarodziejskiej Góry" Tomasza Manna (przyznam, że nie czytałam, więc dla mnie podobnych - sanatorium z książki faktycznie znajdowało się w Davos). Są lalki z prawdziwymi włosami, pierwsze lalki Barbie oraz prototypy tychże (dosyć brzydkie :-)).
Dalej - marzenie dzieciństwa Boba, czyli pociągi (w pokaźnej ilości). A na ostatnim piętrze - metalowe zabawki ruchome.
Parę z tych zabawek można obejrzeć na stronie internetowej muzeum http://www.spielzeugmuseum-davos.ch/00_frameset_de.html









Innym muzeum, które warto odwiedzić, jeśli trafi się w szeroko pojęte okolice Berna (promień 70km :-)) jest Maison Cailler, czyli dom czekoladek firmy Cailler w Broc-Gruyere (to to Gruyere znane z serów). Skusiła nas oczywiście nazwa oraz obiecana degustacja czekoladek na koniec. Cały pokaz (bo po muzeum chodzi się razem z grupą) przygotowany jest z myślą o dzieciach, ale i my byliśmy zachwyceni :-). Jest historia czekolady  opowiedziana w wersji 4D (czwarty D powoduje, że cieknie ślinka :-)), worki z ziarnami kakao, które można sobie popodgryzać :-), mała taśma  produkująca czekoladki, a na koniec nieograniczona degustacja czekoladek Cailler! Dla chętnych jest też sala kinowa z krótkimi głównie starymi filmami o czekoladzie. No i oczywiście możliwość zakupienia w sklepie tych, które były wyjątkowo smaczne. Dla zainteresowanych informacje na stronie http://www.cailler.ch/en/Chocolaterie/Information.aspx  (wstęp dla dzieci do 16tu lat jest bezpłatny! :-)).






Po degustacji warto przejść się po okolicy fabryki czekoladek - miasteczko Gruyere i pobliskie jezioro są przepiękne. W Gruyere czeka jeszcze na nas muzeum Gigera, na razie odwiedziliśmy jego bar - polecam!
Na zdjęciu po lewej widoczne jest wnętrze baru wraz ze statywem do mikrofonu zaprojektowanym przez Gigera dla Korn. 















I do tego dla odwiedzających Berno mogę jeszcze polecić dwudziestominutowy "Bern show" serwowany za trzy franki w centrum informacji turystycznej przy parku z niedźwiedziami. Jest to krótka, ale bardzo ciekawie ozdobiona efektami historia Berna.





1 komentarz:

  1. Rozumiem entuzjazm... zwłaszcza dotyczący drugiego muzeum. To takie miejsce, do którego lepiej mnie nie wpuszczać :)

    OdpowiedzUsuń