Cały tydzień żyłam swoim pierwszym prawdziwym chlebem. Prawdziwym, to znaczy takim na zakwasie.
Po serii trzech zdaje się nieudanych chlebów żytnich na drożdżach (robionych na oko, twardych jak kamień z jeszcze twardszą skórką), wyczytałam, że dobry chleb żytni można zrobić jedynie używając zakwasu. Do tego znalazłam bardzo fajnego bloga wypiekowego, którego swoją drogą gorąco polecam: http://pracowniawypiekow.blogspot.com.
I tak tydzień temu zmieszałam pierwszą porcję mąki z wodą, po czym przez cały dzień z niepokojem patrzyłam na słoik z przyszłym zakwasem. Martwiłam się, że może mu za zimno, więc usiłowałam dogrzać go lampką halogenową :-) Ponieważ w ciągu doby nie dał znaków życia, dokarmiłam go i przy robieniu porannej kawy postawiłam go blisko kuchenki i tak sobie stał cały dzień. Ku mojej radości zaczął tworzyć bąbelki a następnego dnia rano zastałam go w stanie "wykipianym". W nagrodę znowu dostał jeść. Potem jeszcze martwiłam się, że źle pachnie i że może się popsuł. Ale na pocieszenie wyczytałam, że młodych zakwasów wąchać nie należy :-)
Szóstego dnia uznałam, że jest już na tyle dojrzały, że można przygotować zaczyn. Celem był "najłatwiejszy chleb żytni" z wyżej wspomnianej strony (http://pracowniawypiekow.blogspot.com/2009/08/najatwiejszy-chleb-zytni.html).
Jego trapezowaty kształt wynika z tego, że udało mi się ostatnio kupić dobry i bardzo tanio tak zwany garnek rzymski. Tyle, że ten konkretny model jest "klasyczny", a nie do chleba ściśle. Więc kształt niechlebowy.
Polecam!
Gratulacje, Aga! Teraz już pewnie nie wrócicie do sklepowego. A potem eksperymenty z taką a taką mąką albo z dodawaniem słonecznika (uwielbiam!). :)
OdpowiedzUsuńOj tak, już właśnie szukam kolejnego nieskomplikowanego przepisu :-) A słonecznik jest już w tym najłatwiejszym! :-)
OdpowiedzUsuń33 yr old Dental Hygienist Fianna D'Adamo, hailing from Victoriaville enjoys watching movies like Defendor and Air sports. Took a trip to Ha Long Bay and drives a Ferrari 275 GTB/C. kliknij, aby przesledzic
OdpowiedzUsuń