czwartek, 26 stycznia 2012

Szwajcarski niemiecki - krótka lekcja pierwsza

Najpierw zaznaczę, że post o języku kosztuje mnie sporo wysiłku, więc na razie będzie skromnie. Do tego, mimo najszerszych chęci nie mam stuprocentowej pewności, czy wszystko, co napiszę jest prawdą :-) (głównie chodzi tu o dokładną pisownię, przyczyny pewnie będą jasne niżej). Ale starałam się solidnie przygotować zanim zaczęłam pisać. Bardziej zaawansowane  lekcje nastąpią zapewne po dłuuugim czasie.

W Szwajcarii jednym z języków urzędowych jest niemiecki. Właściwie większość kantonów jest niemieckojęzyczna. I z taką wiedzą przeżyłam większość swojego dotychczasowego życia. Nie ukrywam, że niesamowitym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, że te niemieckojęzyczne kantony rozmawiają dialektem, a właściwie dla utrudnienia różnymi jego odmianami. Również wiele stacji radiowych i telewizyjnych posługuje się, no właśnie nawet tu mam problem, Schwyzerdütsch, Schwiizertüütsch, Schwizertitsch itd (odpowiednie słowo należy wybrać w zależności od tego, czy mieszka się w Bernie, Zurychu, Bazylei itd - kolejność niezachowana).
I żeby było jasne, jest to dialekt na tyle różny od niemieckiego, że Niemcy Szwajcarów nie rozumieją. Trafiłam nawet na dyskusję Szwajcarów, w której jeden sugerował, że szwajcarski niemiecki nie powinien być nazywany dialektem, ale odrębnym językiem. Nie wgłębiam się. Dość, że naprawdę się różni. Mnie osobiście podoba się dużo bardziej niż Hochdeutsch. Na moje niewprawne ucho brzmi jak mieszanka niemieckiego z norweskim (który to język kojarzę jedynie z kilkakrotnie oglądanego filmu "Kumple", ale przecież mogę mieć swoje skojarzenie. Na ile zdołałam się zorientować nie tylko ja takie mam, więc tym bardziej mogę o nim napisać :-)).
Na pocieszenie - wszyscy Szwajcarzy powinni znać niemiecki. Szwajcarski jest tylko językiem mówionym, ewentualnie pisanym na fejsbuku :-), więc w szkole wszyscy uczą się niemieckiego. Tak więc jeśli trafimy na miłą osobę, wystarczy poprosić, żeby przeszła na Hochdeutsch.

Jeśli ktoś jest ciekawy, znalazłam stronę z próbkami głosowymi różnych odmian szwajcarskiego http://www.dialekt.ch/liste.htm

Kluczem do dobrej wymowy w szwajcarskim jest gardłowe "ch" (brzmiące tak, jakby, delikatnie mówiąc, czyściło się gardło) - chyba ulubiona głoska tego narodu. Wszędzie podawanym jako reprezentatywne słowo szwajcarskiego niemieckiego jest CHUCHICHÄSCHTLI  (kredens kuchenny). Podobno można zyskać sobie sympatię Szwajcarów wymawiając je poprawnie. Ale nie wiem, czy to faktycznie wystarczy :-). Istnieje nawet teoria, że skrót CH oznaczający Szwajcarię nie pochodzi wcale od Confoederatio Helvetica, ale właśnie od ich słynnego chrząkającego "ch" :-).

Tyle tytułem wstępu. Na razie nie jestem gotowa, aby zagłębiać się w różnice gramatyczne i inne bardziej zaawansowane cechy szwajcarskiego. Ale pomyślałam, że parę słówek pozwalających poczuć się swobodnie w samoobsługowym sklepie :-) nie zaszkodzi.

Tak więc mały słowniczek część pierwsza (uwaga: może się to odrobinę różnić w zależności, od tego, w jakim kantonie jesteśmy)

  • Grüezi                           Dzień dobry (słówko to słyszałam wymawiane na co najmniej trzy sposoby)
  • Grüezi mitenand            Dzień dobry wszystkim ("mitenand" jest zawsze dodawane, jeśli mówi się "dzień dobry" więcej niż jednej osobie)
  • Salü,  Salü zäme            odpowiednio: Cześć, Cześć wszystkim
  • Merci, Merci vilmal        odpowiednio: Dziękuję, Dziękuję bardzo (niektórzy mówią "Danke", ale ale między k i e wciskają jeszcze swoje gardłowe                                          ch). Merci wymawiane jest ze zwykłym r, a nie tym francuskim.
  • (Uf) Widerluege, Ade     oba oznaczają "Do zobaczenia", ewentualnie Ade mitenand jako "Do zobaczenia wszystkim"

Właściwie w sklepie to powinno wystarczyć :-) Ewentualnie rada, której udzielił mi Bob to to, że nie proszą tutaj o drobne. A było to po tym, jak po raz pierwszy robiłam zakupy i pani zadała mi niespodziewanie pytanie, którego nie zrozumiałam. Ale uznałam, że na pewno pyta, czy nie mam drobnej końcówki. No więc przeszukałam monety i odpowiedziałam, że nie (przy okazji nie to nei). Wszystkiemu przyglądał się Bob i powiedział mi potem, że pani pytała mnie  o kartę stałego klienta :-). p.s. teraz już trochę lepiej rozumiem :-).

Cdn...







7 komentarzy:

  1. Ja się nigdy nie nauczę Szwajcarskiego, nie ma na to szans! :( Pewnie dlatego wrócę wkrótcę do Niemiec, nie mam takiej motywacji do nauki języka jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-) jak na razie też nie jestem pewna sukcesu w tej nauce... Ale póki co jest to dla mnie całkiem interesująca ciekawostka :-)
      Nie poddawaj się!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Hallo. Polka , od paru lat w Niemczech i mam duza szanse przeniesc sie do CH. Ciekawa jestem jak ci poszlo. moze mi doradzisz jakiegos korepetytora albo cos....

      Usuń
  3. A ja chce tez sprobowac. moze ktos zna korepetytora tego dialektu, poprosze o namiary.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze mówiąc nigdy nie zastanawiałem się nad różnicami jeśli chodzi o język niemiecki i szwajcarski. W sumie uczyłam się niemieckiego z https://www.jezykiobce.pl/34-niemiecki/s-1/chce_korzystac_z-fiszki/categories-niemiecki i jestem zdania, że fiszki to doskonały pomysł i sposób na utrwalenie zdobytej wiedzy.

    OdpowiedzUsuń