czwartek, 4 sierpnia 2011

Furka Pass

Ponieważ w Szwajcarii poprzedni weekend, z uwagi na święto narodowe 1go sierpnia, trwał trzy dni, postanowiliśmy wyjechać wreszcie na wspinanie w granitowe góry. Już jakiś czas temu przyuważyliśmy w internecie Furkę, więc postanowiliśmy zobaczyć ją na żywo :-)

Wyjechaliśmy w sobotę o 7mej rano z naszego domku pod Bernem.. Po drodze mijaliśmy dłuższą chwilę śliczne Thunsee, myśląc sobie jak miło by było mieszkać w okolicy.. Potem z kolei mijaliśmy dzielnych rowerzystów wjeżdżających na Grimsel Pass i dalej na Furka Pass właśnie. Przy okazji, nie widziałam żadnego z nich zjeżdżającego w dół... I albo na starość nabawiłam się lęku wysokości, albo zjazdy z tych przełęczy muszą być naprawdę przerażające, jeśli nie jedzie się na pełnym hamulcu.. (z boku drogi nie ma barierek, tylko jakieś marne słupki w odległości około 1,5-2m.. brrr....)

Na samej przełęczy jest spory parking, na którym postanowiliśmy rozłożyć naszą bazę. Był nią samochód, ale spokojnie można też spać tam pod namiotem (parę stało). Nie wiem nic na temat wody, łazienki itd., chyba ich tam nie ma.. :-)

Naszym celem na dwa dni stał się Hannibal Turm.

Całkiem miłe, około 1,5godzinne podejście, bez raków i czekana. Zdaje się, że pierwszego dnia wybraliśmy najbardziej uciążliwą drogę. Drugiego udało się ją uprościć, a nawet przy powrocie odkryliśmy perspektywiczne kolejne uproszczenia.

I tak pierwszego dnia Bobowi udało się poprowadzić, przy atakach mżawko-deszczu drogę Elefantenrüssel 
kombinowaną z Hanimoon (6b). Kombinacja wynikła z tego, że mieliśmy ze sobą tylko stary przewodnik zawierający jedynie dwie drogi.. Aktualnie na całej turni jest ich duuużo więcej i dla utrudnienia przecinają się za sobą. Warto więc zaopatrzyć się w coś bardziej aktualnego. Tym niemniej zrobiona kombinacja bardzo nam się podobała.

Drugiego dnia, tym razem w słońcu, ale i niestety w tłumie ludzi, wspinaliśmy się na Conquest of Paradise. Droga ma 6a+, niestety przeszliśmy ją w wersji 5c+, 2xA0. Tutaj trochę winy możemy zwalić na niezbyt inteligentych Szwajcarów, którzy w kluczowym momencie postanowili zrzucić Bobowi na głowę linę, co podziałało trochę niszcząco na psychę.. A tamtejsze 6a+ wcale nie są banalne.. Następnym razem... :-)
Droga jest zachwalana we wszystkich przewodnikach. I faktycznie - baardzo ładna.
Zresztą obie drogi są piękne i naprawdę warte wspięcia się.. Jedyna wada - w słoneczny weekend jest tam dosyć tłoczno, co lekko utrudnia wspinanie (ci, którzy wspinali się przed nami, zjeżdżają linią drogi).







W ramach nagrody na szczycie można sobie kulturalnie odpocząć na ławeczce przystanku autobusowego :-) Niestety autobus się nie pojawił...







Trzeciego dnia postanowiliśmy odwiedzić inną ścianę i po wielu zmianach decyzji wybór padł na niepozorne płyty znajdujące się w dolnej partii ściany w lewej części zdjęcia, gdzie wybraliśmy sobie drogę Kristal (5c+ lub 6a ?).



Prawdę mówiąc na tej drodze zrozumiałam to, na co natknęłam się w paru polskich relacjach z tego rejonu. Tarciowe wyciągi mają dosyć niską, jak na nasze wyobrażenie wycenę :-)
Przy okazji, Bob na wszystkich drogach w miejscach, gdzie nie szły płytą asekurował się z kości omijając dzielnie spity. W takiej wersji kluczowy wyciąg okazał się przerażający, więc padł z jednym AF. Mnie niestety coś się stało ostatnio w głowę i na żadnej z trzech dróg nie prowadziłam nic.. :-( (dla moich rodziców: nie uderzyłam się w głowę, ani nic z tych rzeczy.. )










Jeszcze dwa zdjęcia z Kristala:

Kluczowy wyciąg
Ostatni, chyba najpiękniejszy fragment

Przy powrocie do "bazy" można chwilę zatrzymać się na plaży :-)

Wyjazd naprawdę udany. Mam nadzieję, że niedługo pojawimy się tam znowu.
Drogę powrotną postanowiliśmy trochę sobie urozmaicić i wrócić przez Susten Pass.

Piękna ta Szwajcaria!



6 komentarzy:

  1. nie moge sie doczytac na tym rozkladzie, ale moze autobusy chodza tylko w dni robocze?

    OdpowiedzUsuń
  2. no faktycznie możesz mieć rację! trochę kiepsko jeszcze znam niemiecki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako zaniepokojony rodzic jednak zapytam: "Czy coś mi się stało w głowę" znaczy "Straciłam głowę"?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie, znaczy boję się bez uzasadnionych przyczyn. Mam nadzieję, że minie wkrótce..

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm..a ja mam nadzieje, że tak zupełnie nie minie. Boję się, kiedy Ty się nie boisz...
    Ale może moja uwaga jest w stylu "Pamiętaj, synku, lataj nisko i powoli" (jak mówiła matka do lotnika)?

    OdpowiedzUsuń
  6. Mamuś, ale ja się zawsze boję. Chodzi tylko o to, żeby to nie był strach paraliżujący...

    OdpowiedzUsuń